
Felix, Net i Nika oraz Teoretycznie Możliwa Katastrofa – opinie o filmie
Jak wiecie, z bratem prowadzę, a raczej zajmuje się sprawami technicznymi Oficjalnego Fanclubu Felixa, Neta i Niki. Dzisiaj była premiera filmu, ekranizacji drugiej części serii, którą miałem szansę obejrzeć w Łodzi z dwoma maniakami (oglądali drugi raz) i Anią ;)
Wrażenia po filmie mam mieszane. Z jednej strony jestem super szczęśliwy, że udało się którąś część zekranizować, z drugiej strony nie do końca miało to klimat FNiN.
Pierwsza sprawa, czyli gra aktorska. Zupełnie się na tym nie znam, ale widać że nie byli to wprawieni aktorzy. I nie mówię tutaj tylko o trójce tytułowych bohaterów, mowa także o panu Bohosiewiczu, czyli filmowym tacie Felixa. Niestety było widać brak doświadczenia. Scena, w której powinno być widać i czuć dramat wywoływała uśmiech na twarzy, nie przejmowała widza ani nie uaktywniała empatii i współczucia dla bohatera. Mowa w tym wypadku o wyznaniu Niki na temat rodziców.
Duża pochwała i wiele oklasków należy się jednak za role Rybaka i SS-mana :) Ten film mógłby być o nim. Naprawdę jedyna rola, gdzie dawało radę poznać bohatera, zrozumieć jaki jest i jak się zachowuje w fikcyjnym świecie. Gdyby nie on, podejrzewam że film dużo by stracił.
Druga sprawa, czyli fabuła i nieścisłości względem książki. Nie przeszkadza mi to, że niektórych rzeczy nie było. Nie pozwalał na to budżet czy nie dało się czegoś zrobić. Nie rozumiem jednak o co chodzi z rybakiem i SS-manem? Skoro wszedł on do Pierścienia, nie mógł znaleźć się w czasach teraźniejszych. Bardzo mnie razi ta nieścisłość, choć podejrzewam że większość widzów nawet nie zauważy tutaj błędu logicznego.
Jest jeszcze jedna rzecz na którą zwróciłem uwagę już po filmie. Jakim cudem Manfred mógł oglądać świat przez iPhona, skoro był to model bez kamery z przodu? Więc wiecznie albo widział tułów Neta albo materiał plecaka, kiedy korzystał z telefonu. Niedopatrzenie czy brak wiedzy technicznej?
W końcu pozytywy. Największy plus dla żartów i żarcików. Bawiły nawet tych którzy je kojarzyli z książki :-) Na pochwałę zasługuje także dobre okrojenie historii. To co najważniejsze dla niej zostało, to co mniej istotnie poleciało. Oczywiście brakło przyszłości czy Książa, jednak nie były one szczególnie istotne. Drugi plus należy się za wyjaśnienie pochodzenia bomby. Powiem szczerze, że w książce jedyne wyjaśnienie to próba naprawienia anomalii przez wszechświat.
Podsumowując, film mnie nie rozczarował ani nie zachwycił. Nie można powiedzieć jednak że był słaby. Oczywiście gra aktorska pozostawała dużo do życzenia, nie była ona jednak tragiczna. Dałoby radę poprawić parę rzeczy, film jednak ma w sobie to coś.
Dlatego polecam go wszystkim. Warto obejrzeć choćby dla samej roli rybaka :)
PS. Jeśli martwi was to, że zabrakło London Eye to już wyjaśniam. Filmowcy posiadali zgodę na kręcenie na London Eye, w kapsule. Wszystko było dogadane, jednak w momencie kiedy ktoś z Londynu przeczytał, że ma to związek z bombą to wycofali się z całej akcji. Dlatego scena odbyła się na Tamizie. Mogłem się pomylić z niektórymi szczegółami, ale ogółem tak to było.